piątek, 10 sierpnia 2012

01. Chicago

Godzina siódma siedem. Poranne słońce już dawno zawisło na szkarłatnym niebie, delikatnie obejmując dudniące już życiem drapacze chmur. W oddali słychać tylko głuchy stukot kolei nadziemnej, odgradzającej centrum od dzielnicy przemysłowej. Mimo iż niektórzy Amerykanie już dawno zaczęli swój dzień pracy, w powietrzu unosi się pewien spokój, dający obopólne uczucie bezpieczeństwa i harmonii.
Jesteśmy w Chicago: ja z całą ekipą garderobianych, wizażystów, speców od oświetlenia, kucharza, trenera jogi i innych mieszkamy w hotelu „Undersun” dwadzieścia pięć minut jazdy do centrum, podczas gdy chłopcy z One Direction wraz z managerem i stylistką zajmują apartamenty w jednym z najbardziej ekskluzywnych hoteli „The James Chicago”, gdzie odpoczywają przed dzisiejszym koncertem na Soldier Field. To właśnie dzisiaj rozpoczyna się ich tournée po USA i mój piąty dzień pracy.
Ubrana i umalowana czekam przed hotelem z resztą ekipy - jedziemy na stadion, gdzie ma zacząć się pierwsza próba przed dzisiejszym koncertem. Po chwili podjeżdża bus. Zajmuję pierwsze miejsce z przodu. Zaraz obok kierowcy.
- Pierwszy raz w Ameryce? - pyta, zdejmując czerwoną czapeczkę z daszkiem.
- Pierwszy i miejmy nadzieję, że nie ostatni – odpowiadam z uśmiechem.
Po przebrnięciu przez największe korki w końcu udało nam się dotrzeć na stadion. Scena była już ukończona, trwały tylko prace wykończeniowe. Estrada naprawdę robiła wrażenie: tak wielkiego, a zarazem przytulnego miejsca nie widziałam już dawno. Nie minęło nawet pół godziny, gdy po całym stadionie rozniosło się głośne „JADĄ”. To wystarczyło, by w jednej chwili zmobilizować wszystkich do działania.
- Moi drodzy! - powiedział głośno Paul Higgins. Te dwa słowa oznaczały moment maksymalnego skupienia. Obróciłam się i zobaczyłam ich, nazywanych „Piątką Wspaniałych”. Zayn Malik, Niall Horan, Harry Styles, Louis Tomlinson oraz Liam Payne. Stali obok Paula, oglądając scenę. Właśnie wtedy poczułam, jak moje serce wędruje po przełyku. Z szeroko otwartymi oczami patrzyłam na każdego z osobna, na nich wszystkich, zatrzymując się na każdej części ich ciała, bacznie lustrując ich grymasy, ułożenie dłoni czy ubrania.
Gdy moje oczy przewędrowały na Zayna, spostrzegłam, że on również co jakiś czas mi się przygląda. To naprawdę dziwne uczucie, gdy po raz pierwszy widzisz swojego pracodawcę. Osobę, dla której pracujesz, oddychasz, żyjesz. Człowieka, który zapewne wcale nie zna Twojego imienia, nie wie skąd pochodzisz i ile masz lat, chociaż to dzięki Tobie nie musi zaprzątać sobie głowy najbardziej przyziemnymi problemami. Delikatnie się uśmiechnęłam, a on odwzajemnił się tym samym, po czym odwrócił wzrok. Może być miły pomyślałam.
- Dziś czeka nas bardzo ważny dzień, a nawet ośmielę się powiedzieć, że będzie on decydujący. Od dzisiejszego koncertu zależy, jak potoczą się dalsze losy naszej trasy i tego, czy ludzie przyjdą na nasze koncerty. Chcę, aby tego wieczoru z ust całej Ameryki nie schodziły dwa słowa. Jeśli jesteśmy jedną wielką rodziną, to nie możemy zawalić dzisiejszego show. Rozumiemy się? - zapytał Higgins z tajemniczym uśmiechem na ustach.
- Tak! - odpowiedzieliśmy chórem, po czym każdy wrócił do swojej pracy.
Ja pobiegłam za kulisy, żeby wypakować żywności i picie. Poszłam do garderoby, gdzie przygotowałam całą gamę napojów, półmisek z owocami i słodyczami. Byłam tak zajęta pracą, że ledwo usłyszałam znaczące chrząknięcie za moimi plecami.
- Cześć – mimo iż słyszałam ten głos pierwszy raz w życiu, przenigdy nie pomyliłabym jego autora. Brunet, nieśmiało wpatrując się w czubki swoich butów, spoglądał na mnie zza czarnych oprawek swoich okularów. – Paul powiedział mi, że jesteś moim nowym widmo – stał dwa kroki za mną i onieśmielał swoim niezdecydowaniem. Chyba nie muszę mówić, jak bardzo byłam zestresowana: starałam się oddychać normalnie, ale moje nogi były jak z piasku – w każdej chwili mogłam upaść jak długa. Skup się szeptał głos w mojej głowie.
- Witaj Zayn - starałam się, żeby nie zabrzmiało to zbyt sztucznie. Serce waliło mi niczym oszalałe. - To prawda. Nazywam się Clara, pochodzę z Hiszpanii i od pięciu dni …
- … jesteś w rodzinie, wiem wiem. Mam nadzieję, że Ci się u nas podoba? - zapytał, zapewne znając już odpowiedź. On też nie czuł się zbyt komfortowo.
- Bardzo! - powiedziałam z nieco przesadnym entuzjazmem – To znaczy dzisiaj odbędzie się mój pierwszy koncert, więc chyba powinnam się wypowiadać po jego zakończeniu, nie sądzisz?
- Może i masz rację. Dla mnie i chłopaków to również ciężki moment. Musimy dać z siebie wszystko, a nawet jeszcze więcej. - odrzekł podnosząc wzrok – Właściwie, to przyszedłem zapytać, czy masz dla mnie papierosy …
- Chwila – wzięłam torebkę i wyciągnęłam z niej tekturową paczkę – Marlboro Blue Frost, Twoje ulubione, razem z zapalniczką. Truj się dalej – powiedziałam z przekorę w głosie, po czym oboje szeroko się uśmiechnęliśmy. Zrobiło się naprawdę miło.
- Dobra, nie będę Ci już przeszkadzał. Spotkamy się po koncercie. - powiedział, zaciągając się papierosem, po czym odwrócił się na pięcie i poszedł w stronę sceny. Powodzenia pomyślałam, jednak nie krzyknęłam za nim. Nie chciałam zapeszać.

***
Chłopcy z uśmiechem na ustach schodzili ze sceny, co jakiś czas odwracając się by jeszcze raz pomachać fanom i po raz kolejny zapewnić ich, że za około piętnaście minut znów dla nich zaśpiewają. Ja stałam ukryta za wielkim reflektorem. Z wypiekami na twarzy oglądałam koncert od samego początku, rytmicznie kołysząc się w rytm muzyki. Mimo że miałam okazję oglądać cały spektakl zza kulis, całość zrobiła na mnie ogromne wrażenie.
Patrząc na tysiące rozhisteryzowanych dziewczyn stojących pod sceną, w mojej głowie pojawiła się pewna myśl, która miała mi towarzyszyć już do samego końca tournée. Ta właśnie myśl, to krótkie zdanie nie dawało mi ani przez chwilę zwątpić w moją decyzję, przyjeżdżając tutaj.
Za tą pracę miliony dziewczyn na całym świecie dałoby się zabić.
Po chwili usłyszałam cichą melodię wydobywającą się gdzieś z wnętrza mojej torebki. Wyjęłam komórkę, jednak od razu wiedziałam, kto był nadawcą SMS'a.

12.07.2012, 22.30 Zayn
Mogłabyś być tak miła i przynieść mi paczkę fajek do garderoby? 
Zapukaj pięć razy, z przerwą między drugim a trzecim puknięciem.
 Jesteś wspaniała ;)

Na widok ostatniego zdania delikatnie się uśmiechnęłam. Wydawało mi się, że to dobry początek naszej pracy – mógł przecież napisać zwyczajnie „papierosy, już”.
Jako że zapas ulubionych papierosów Malika towarzyszył mi przez cały koncert od razu pobiegłam do garderoby. Poprawiłam sukienkę i przyłożyłam dłoń do ciemnych drzwi. Głęboki oddech. Puk-puk---puk-puk-puk. Nie wiedziałam, czy mam czekać na zaproszenie, dlatego delikatnie nacisnęłam klamkę i popchnęłam drzwi. Moim oczom ukazał się przestronny pokój z ogromną sofą obitą czekoladowym welurem, garderobą i długim stołem. Na samym środku kanapy siedział Liam, spokojnie jedząc jabłko.
- Cześć – powiedziałam niepewnie i postawiłam paczkę na samym końcu stołu. – przyniosłam papierosy dla Zayna.
- Jest w toalecie, tak samo jak reszta – odparł Liam, wpatrując się w moje buty. Po chwili podniósł wzrok – A tak swoją drogą, to dupek z tego Malika, nie? - zapytał z całkowicie poważną miną.
Byłam tak zaskoczona takim obrotem sprawy, że żadna, sensowna odpowiedź nie przychodziła mi do głowy. Gdy już otwierałam usta, żeby wydusić z siebie coś całkowicie bezpiecznego, Payne odłożył jabłko i spojrzał na mnie zadziornie.
- Gdybym ja miał taką asystentkę, to pokazywałbym ją każdemu, bez wyjątku. - Uśmiechnął się szeroko widząc ulgę na mojej twarzy. - Nie musisz się czerwienić, też bym się stresował na Twoim miejscu. Teraz spotkania z idolami nastolatek staną się Twoją rutyną. Trzeba się przyzwyczaić.
Naprawdę bardzo chciałam powiedzieć w tym momencie coś sensownego, jednak widok wychodzącego z łazienki zdezorientowanego Harrego, odzianego jedynie w skąpy ręcznik hotelowy całkowicie zbił mnie z tropu. Nie zostało mi nic innego jak wyjść z garderoby z uśmiechem na ustach mając cichą nadzieję, że przed kolejne trzy miesiące nic mnie nie zaskoczy. Boże, jak bardzo się myliłam ...

Przepraszam, że tak długo czekałyście na pierwszy rozdział, no ale same wiecie ... Nie powiem, żebym była zachwycona tym co napisałam, ale najważniejsze są dla mnie Wasze opinie, dlatego proszę o nawet krótkie recenzję w komentarzach. Otworzyłam też skrzynkę, gdybyście miały jakieś pytania: ask.fm . Jakby komuś też kiedyś się nudziło, niech w pytaniu napisze adres swojego skype bądź gg, a na pewno odpiszę :) Pozdrawiam Was i zostawiajcie linki do Waszych blogów! <3